Otóż, zawieszam bloga. Ogólnie robię przerwę od internetu.
Nie mam weny, ani chęci.
Tyle.
Pa.
Wired life
Chińska legenda głosi, że: "Niewidzialna czerwona nić łączy kochanków, których przeznaczeniem było się spotkać, niezależnie od czasu, miejsca czy okoliczności. To nić może się rozciągać lub splątać, ale nigdy się nie przerwie."
niedziela, 15 marca 2015
środa, 14 stycznia 2015
Rozdział IV
PROSZĘ MNIE NIE ZABIJAĆ ZA DZIWACTWO TEGO ROZDZIAŁU, SŁUCHAŁAM DZIWNYCH PIOSENEK, GDY TO PISAŁAM XDD
_____________________________________________________________
Następnego dnia zostałam obudzona
przez rodziców. Nie dadzą mi pospać w weekend. Leniwie podniosłam powieki,
zczołgałam się z łóżka i poszłam na dół. Moi rodzice już gotowi do drogi,
zaczęli wymieniać mi, co mam robić, gdzie są pieniądze i wszystko inne. To
wyglądało jakby wyjeżdżali na miesiąc. A to tylko dwa dni.
Zamknęłam drzwi i poszłam
do kuchni zrobić śniadanie. Dwie kanapki z serem i czerwoną papryką. Wzięłam
talerz, położyłam na nim kanapki i ruszyłam do pokoju. Usiadłam na kanapie,
włączyłam telewizor. Poskakałam trochę
po kanałach i natknęłam się na wczorajszą powtórkę „Jak wytresować smoka”.
Akurat się zaczęło. Wzięłam się do jedzenia.
Szybko skończyłam jeść i położyłam się żeby
wygodnie i spokojnie obejrzeć film. Z powodu wczesnej pobudki szybko usnęłam.
Jednak nie było mi dane spokojnie się wyspać.
Film już dawno się
skończył i teraz leciało coś starego. A mnie obudził dzwonek do drzwi.
„Niech zginie w
czeluściach Hadesu, ten, kto się dobija do moich drzwi.” - Pomyślałam i wstałam z kanapy, żeby
wiedzieć, kogo po śmierci chcę wysłać do Hadesu. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam
Kai’a.
- Czego tu?
- Cukru.
- Sklep jest tuż za
rogiem, żegnam. – Chciałam trzasnąć drzwiami, lecz chłopak je przetrzymał,
menda. – Puść drzwi.
- Jak mi dasz cukier. –
Powiedział z uśmiechem. Warknęłam na niego i puściłam drzwi idąc po cukier.
Wzięłam całe kilo. Wróciłam i mu je wręczyłam.
- A teraz do widzenia. –
Tym razem trzasnęłam drzwiami i znów zamknęłam na klucz. Zanim wróciłam na
kanapę wzięłam jakiś koc i położywszy się, już na wcześniej wspomnianym meblu,
przykryłam się kocem po sam czubek głowy i zamknęłam oczy.
Jednak nie cieszyłam się
długo spokojem. Niedługo po tym jak się wygodnie ułożyłam, znów zadzwonił
dzwonek do drzwi. Znów wstałam z kanapy i poszłam do drzwi. Otworzyłam je i
nawet nie dałam dojść do słowa Kai’owi.
- Wyznajesz zasadę
„Śpieszmy się kochać ludzi, bo tak szybko odchodzą” czy jak? Daj człowiekowi
chociaż się wyspać! – Zrobiłam naburmuszoną minę i w duszy śmiałam się z
reakcji Kai’a.
- … Przyszedłem… Oddać…
Cukier… - Mówił, jakby nagle zabrakło mu słów.
- Nie minęło nawet dziesięć
minut. – Powiedziałam zdziwiona.
- Myślałem, że będziemy
potrzebować kilo, ale się okazało, że jednak mniej… - Odwrócił wzrok w prawo i
albo się przewidziałam albo to prawda, to się zrumienił.
Lekko uniosłam kąciki ust
i wzięłam od niego cukier.
- Mógłbyś być taki cichy
na co dzień. – Wtedy podniósł głowę i zauważyłam jak bardzo się zarumienił.
Jako, że uczono mnie kiedyś tam, dobrych manier, postanowiłam zasłonić usta
ręką i się chichrać.
- No co? Mam coś na
twarzy? – Spytał z głupią miną.
- Tak, rumieńce. –
Pokazałam mu język.
- Dziwisz się? Jesteś w
samej bluzce… - Na te słowa, szybko spuściłam głowę w dół, jak się okazało –
mówił prawdę. Wyjątkowo zachowałam się jak dziewczyna i szybko zamknęłam drzwi.
- WRACAJ DO SIEBIE! –
Krzyknęłam zza drzwi i poszłam odłożyć cukier.
„Jak ja mogłam tak się
zapomnieć? Baka!1” – Karciłam się za swoją głupotę.
Wstawiłam sobie wodę na herbatę. Właściwie nie zauważyłam, kiedy nadeszła zima. To tak szybko zleciało.
Wstawiłam sobie wodę na herbatę. Właściwie nie zauważyłam, kiedy nadeszła zima. To tak szybko zleciało.
Usiadłam przy oknie w
kuchni i wpatrywałam się biały krajobraz. Jakim cudem, rozmawiając z tym zboczeńcem,
nie zauważyłam, że jest zimno i biało?
„Powinnam się iść leczyć.
Najlepiej daleko od NIEGO.” – Pomyślałam, po czym przypomniałam sobie jego
rumieńce i się uśmiechnęłam.
______________________________________________________________________
1 Czytaj
– baka, tłumaczenie – głupi/głupia, zależne od tego do której płci się zwracamy.______________________________________________________________________
___
Wiem, wiem, że krótkie... PRZEPRASZAM ;_;
środa, 17 grudnia 2014
Rozdział III
Kobieta,
otwierając drzwi powiedziała, że chwilę poczekamy. Powiedziała: „Kto wie? Może
wrócą. A jeśli nie, to wrócisz spokojnie do domu.” Wpuściła mnie do środka,
zostawiając otwarte drzwi. Usiadłam na swoim miejscu i patrzyłam jak
nauczycielka stała w futrynie drzwi wypatrując mojej klasy. Jej niedoczekanie.
Znam tę klasę od roku, a połowę nawet 4 lata, bo chodziliśmy razem do
gimnazjum. Jak raz się zerwali, to już nie wrócą.
sobota, 13 grudnia 2014
Rozdział II
Przez większą część przerwy nie
zwracałam uwagi na nowego i jego lud. To znaczy przez jakieś dziesięć minut, na
piętnaście przerwy. Niestety, ludzie się rozeszli do swoich znajomych z innych
klas, a on usiadł koło mnie. Znów mnie szturchał.
- Czego? –
Spytałam podnosząc głowę i patrząc na niego wkurzonym wzrokiem.
- Czemu nie
odpowiedziałaś, kiedy pytałem cię o imię? – Przechylił lekko głowę w bok i się
uśmiechnął.
Wired Life - Rozdział I
Trzydzieści po szóstej. Pora
wstawać, czas iść do tej przeklętej szkoły. Pełnej leniwych ludzi,
wykorzystujących dobroć innych. Z taką myślą budzę się przez pięć dni w
tygodniu.
Leniwie wstałam w
łóżka i poszłam do łazienki. Ubrałam się i uczesałam włosy. Założyłam swój
naszyjnik, ze smokiem. Po pół godzinie poszłam zjeść śniadanie. Nie, nie maluję
się, nie jestem jedną z tych pustych dziewczyn. Nie chcę wyglądać jak one.
- Kochanie, jak
się czujesz? – Moja matka, Mai. Martwi się o mnie od ostatniej klasy gimnazjum.
A właśnie. Nie powiedziałam ile mam lat. Siedemnaście, za rok będę w klasie
maturalnej.
sobota, 25 października 2014
Dla Izy cz. 2
Po krótkiej chwili śniadanie było
gotowe. W tym czasie zszedł również Gabino. Elisa nie była zachwycona tym
faktem.
- Masz szczęście, że zrobiłam
więcej niż zwykle. – Powiedziała, gdy ujrzała chłopaka.
- Zrobiłaś dla mnie śniadanie?
Szkoda, że mi do łóżka nie przyniosłaś. – Powiedział flirtującym tonem.
- Stul pysk. – Dziewczyna nałożyła
jajecznicę na trzy talerze i zaczęła jeść. Po krótkiej chwili dołączył do niej
Gabino, a później również i ciotka Elisy.
poniedziałek, 13 października 2014
Dla Izy cz. I~
Chcę wam opowiedzieć historię
19-letniej, Elisy. Młodej dziewczyny, która zamieszkała ze swoją ciotką – Carminą.
Dziewczyna bardzo są lubiła i cieszyła się na wieść o przeprowadzce, pomimo, że
tego nie okazywała.
Elisa zaczęła się pakować, dzień przed wyjazdem, ponieważ
tak kazała jej matka (niepracująca zresztą). Ojciec dziewczyny pracował całymi
dniami, więc często nie było go w domu.
- Elisa! Spakowana? – Spytała matka Elisy.
- Jeszcze nie! W 5 sekund się nie spakuję!
- Spokojnie, tylko pytam.
- Inna odpowiedź byłaby, gdybyś zapytała po GODZINIE, a
nie 5 MINUTACH! – Naburmuszyła się Elisa, na swoją niecierpliwą mamę. Wzięła do
ręki kartkę, na której miała rzeczy do spakowania i sprawdziła, czego jej
brakuje.
Subskrybuj:
Posty (Atom)