Chcę wam opowiedzieć historię
19-letniej, Elisy. Młodej dziewczyny, która zamieszkała ze swoją ciotką – Carminą.
Dziewczyna bardzo są lubiła i cieszyła się na wieść o przeprowadzce, pomimo, że
tego nie okazywała.
Elisa zaczęła się pakować, dzień przed wyjazdem, ponieważ
tak kazała jej matka (niepracująca zresztą). Ojciec dziewczyny pracował całymi
dniami, więc często nie było go w domu.
- Elisa! Spakowana? – Spytała matka Elisy.
- Jeszcze nie! W 5 sekund się nie spakuję!
- Spokojnie, tylko pytam.
- Inna odpowiedź byłaby, gdybyś zapytała po GODZINIE, a
nie 5 MINUTACH! – Naburmuszyła się Elisa, na swoją niecierpliwą mamę. Wzięła do
ręki kartkę, na której miała rzeczy do spakowania i sprawdziła, czego jej
brakuje.
Podeszła do szafy, wzięła bluzki, bluzy – na zimę –
spodnie, skarpetki, bieliznę itd. Położyła to wszystko na łóżku i zaczęła
składać, pakując od razu do walizki. Wszystko zajęło jej ponad godzinę. Kiedy
skończyła poszła jeszcze do łazienki uczesać ponownie włosy, które zrobiły się
pełne kołtunów po całym bieganiem w tę i z powrotem po pokoju, oraz zobaczyć
czy nie zapomniała czegoś.
Gotowa do drogi, wzięła walizkę i zeszła na dół. Położyła
walizkę przy schodach i skierowała się do biało-czarnej kuchni. Stała tam już
matka dziewczyny, szatynka o niebieskich oczach i szczupłej sylwetce. Była
piękną kobietą.
- Nigdy nie lubiłam tych kolorów… Takie przygaszające. –
Stwierdziła dziewczyna.
- Tak? – Uśmiechnęła się kobieta. – Zabawne, że to
mówisz… Szczególnie, że ty je wybierałaś.
- Serio? – Elisa rozszerzyła oczy na znak, że jest
zdziwiona.
- Tak. – Powiedziała kobieta, bliska śmiechu.
- Nie śmiej się, myślisz, że pamiętam?
- Właśnie widzę, że nie.
- Małpa.
- Też cię kocham. – Uśmiechnęła się ponownie kobieta i
wyjęła szklankę. – Chcesz soku?
- Nie, dziękuję. Zaraz jadę.
- No tak. – Matka Elisy, nalała sobie soku do szklanki i
nie wziąwszy nawet łyka, zabrzmiał dzwonek do drzwi. Dziewczyna pierwsza
zareagowała dając tym samym rodzicielce się napić.
Podeszła do drzwi, zaraz je otwierając. Jej oczom ukazała
się piękna kobieta, po 30-stce. Miała ona brązowe oczy, pełne usta oraz blond
włosy. Była również szczupła. Ubrana w wyzywające ciuchy oraz przeciwsłoneczne
okulary, popatrzyła na Elisę.
- Witaj, ciociu Carmino.
- Witaj, Eliso. Gdzie twoja matka? – Dziewczyna
uśmiechnęła się i odpowiedziała:
- W kuchni. – Odsunęła się, żeby przepuścić kobietę. –
Flądro. – Wyszeptała tak, aby ciotka jej nie usłyszała. Poszła za nią, do
kuchni.
Ciotka Elisy nie przepadała za jej matką, jednak z
grzeczności przywitała się z nią i pomówiła przez chwilę. Za ten czas Elisa
zdążyła wziąć ze sobą komórkę, słuchawki oraz walizkę
- Możemy już iść? – Spytała Elisa, stojąc w drzwiach.
- Im prędzej tym lepiej. – Uśmiechnęła się sztucznie
kobieta.
- Weź zdejmij ten sztuczny uśmiech, bo ci za grosz nie
pasuje… - Wymamrotała dziewczyna. Obie pożegnały się i wyszły z domu kierując
się do samochodu. Kobieta otworzyła bagażnik i resztę zostawiła bratanicy. Ta
zaś włożyła walizkę do środka i założyła słuchawki. Po czym usiadła z tyłu,
zapięła się i wpatrzyła w okno.
Elisa
wpatrzona w okno, patrzyła jak wraz z ciotką mijają to kolejne domy, drzewa
oraz inne samochody. Nie była szczęśliwa z tej przeprowadzki, ale musiała się
poświęcić.
Po kilku godzinach jazdy, auto zatrzymało się pod dość dużym,
fioletowym domem. Dziewczyna wyjęła słuchawki z uszu i wysiadła z samochodu.
Popatrzyła na dom i skierowała się w stronę bagażnika, żeby wyciągnąć walizkę.
- Bogata jesteś.
- Jak się pracuje, to się ma.
-Mam 19 lat, jeszcze mam czas. – Elisa uśmiechnęła się,
wyciągnęła walizkę i zamknęła bagażnik.
- Tak, tak, a za nim się obejrzysz to będziesz w moim
wieku. Wchodzisz czy zostajesz? – Kobieta również się uśmiechnęła.
- Wracam do domu. – Zaśmiała się Elisa.
- Zadzwoń jak dojdziesz.
- Bardzo zabawne. Gdzie mój pokój?
- Na górze. Piąte drzwi na lewo, a czwarte to twoja
łazienka.
- Dziękuję. – Kiwnęła głową i poszła na górę wraz z
walizką.
Dziewczyna weszła na górę. Policzyła drzwi od początku i
weszła do pokoju. Po otworzeniu drzwi ukazał się jej żółto-czarny pokój. Pod
oknem stało wielkie łóżko z miękkim materacem, a naprzeciwko stało średnie
łóżko z całym wyposażeniem. Na prawo od drzwi stała szafa, która wkrótce miała
się zapełnić ciuchami Elisy. Zaś na lewo były drzwi do łazienki.
- Wow… - Wymamrotała dziewczyna. Postawiła walizkę
niedaleko szafy, zamknęła drzwi i udała się do łazienki.
Otworzyła drzwi i zobaczyła dużą łazienkę w kolorach
czarno-białych z wanną, prysznicem oraz toaletą. Zaraz po obejrzeniu łazienki,
zamknęła drzwi, wzięła walizkę i położyła ją na łóżko. Otworzyła i zaczęła się
wypakowywać. Wzięła rzeczy oraz odsunęła drzwi szafy. Powkładała wszystko do
środka wraz z walizką.
- Przydałoby się kupić kilka rzeczy… - Stwierdziła, po
czym udała się na dół, by coś zjeść.
W drodze na dół napotkała ciotkę wracającą do siebie. Nie
odezwały się do siebie ani słowem, tylko minęły z uśmiechem. Dziewczyna zeszła
do kuchni i zajrzała do lodówki. Było tam wszystko od najróżniejszych serów
przez jajka, a kończąc na mleku.
- Ona serio tyle je…? – Spytała się w duchu Elisa. Wzięła
ser, szynkę oraz mleko. Zajrzała do szafki w poszukiwaniu kakao. Znalazła.
Wyjęła kubek, łyżeczkę, nasypała kakao i zalała mlekiem. Wzięła również dwie
kromki chleba, posmarowała masłem oraz nałożyła ser i szynkę. Położyła to na
talerz i wzięła do pokoju.
Resztę dnia spędziła w swoim pokoju.
***
Następnego dnia Elisa obudziła się o 8.30. i postanowiła
pozwiedzać okolicę. Wzięła ubrania i poszła się odświeżyć.
Po 15 minutach była już gotowa. Ubrała czarną bluzkę,
szarą bluzę, dżinsy oraz trampki. Zeszła na dół i zrobiła sobie szybko
śniadanie - to samo, co zjadła poprzedniego dnia na kolację – i równie, szybko
je zjadła.
- Wychodzę!
- A gdzie?
- Pozwiedzać okolicę.
- Wróć przed zmrokiem. – Powiedziała kobieta, ale Elisa
nic nie odpowiedziała tylko kiwnęła głową i wyszła, czym prędzej z domu.
Skierowała się w pierwsze lepsze miejsce – park. Po kilku minutach marszu,
dotarła do parku i weszła. Była akurat jesień, więc drzewa powoli zrzucały już
kolorowe liście.
Elisa szła spokojnie, oglądając spadające liście. Aż
nagle…
*BUM*
- Uważaj jak chodzisz! – Warknęła.
- I vice versa… - Chłopak również warknął, podniósł się z
ziemi i otrzepał. Elisa zrobiła to samo. – Nowa?
- Hm? A tak, tak…
- Coś tak czułem, pierwszy raz cię widzę.
- Jakoś ci nie wierzę, że znasz całe miasto…
- Całego to nie, ale tę okolicę, owszem.
- Czyli znasz moją ciotkę. Elisa. – Wyjęła dłoń w stronę
chłopaka.
- Damian. – Uścisnął dłoń dziewczyny.
- Przyjemność po twojej stronie.
- Nie musisz być aż tak wrogo nastawiona…
- Kto powiedział, że jestem wrogo nastawiona? – Dopiero
teraz Elisa przyjrzała się uważniej chłopakowi. Brunet (tak ludzie z czarnymi
włosami to BRUNECI I BRUNETKI =.=) o czarnych oczach.
- Ja. – Uśmiechnął się.
- Cha, cha. Bardzo zabawne.
- A żebyś wiedziała. – Wyszczerzył się. A Elisa
zarechotała. Potem zaczęli rozmawiać o wszystkim i o niczym, a w międzyczasie
Damian oprowadził Elisę po okolicy. Stanęli pod domem ciotki Elisy.
- Tu mieszkasz?
- No tak… U ciotki.
- Rozumiem. – Uśmiechnął się.
- Chcesz wejść?
- Nie, dzięki. Ja muszę już wracać, pa!
- Pa! – Pożegnali się i oboje poszli w swoje strony.
Elisa wkroczyła do domu cała we skowronkach. Jej ciotka nie zwróciła na to
specjalnej uwagi. Dziewczyna poszła do swojego pokoju i położyła się na łóżko.
- Kto by pomyślał, że spotkam tu
tak fajną osobę… - Uśmiechnęła się do siebie Elisa, wstała i poszła się umyć. A
następnie spać.
***
Minął już tydzień, odkąd Elisa
zna się z Damianem. Jak zwykle dziewczyna wracała ze spotkania z chłopakiem,
ale w salonie spotkała chłopaka w swoim wieku.
- A ty, kto? – Spytała.
- Gabino.
- Elisa… Co ty tu robisz?!
- Mieszkam.
- Słucham? – Wtedy weszła ciotka
Elisy. – Kto to jest?
- Syn mojego szefa.
- Dobra. A co on TUTAJ robi?
- Szef kazał mi się nim zając
przez jakiś czas.
- Ile masz lat? – Spytała Elisa.
- 19.
- On jest w moim wieku i nie może
zostać SAM w domu?! – Oburzyła się dziewczyna.
- Szef się boi, że mu chałupę
spali… Poza tym, bądź miła dla naszego gościa! – Uśmiechnęła się kobieta i
wzięła kanapki, dla Gabino.
- Nie. – Dziewczyna zmarszczyła
brwi i poszła do siebie na górę.
„Nie wierzę, że ciotka na to
pozwoliła… Ciotka, którą ja znam, nigdy by się nie zgodziła na coś takiego… Nie
zważając na to, że by straciła pracę…” – Marudziła Elisa w duchu. Dobry humor,
który towarzyszył jej przez ostatni tydzień nagle prysł. Po czym usnęła.
***
Następnego ranka nie miała
najmniejszej ochoty wstawać. Najchętniej zostałaby w łóżku… Wszystko byle by
nie oglądać tego chłopaka. Jak na złość, ciotka Elisy nie miała zamiaru
pozwolić na to, żeby dziewczyna leżała cały dzień w łóżku.
- Elisa! Wychodzisz dzisiaj z
łóżka, czy nie?
- Nie.
- To, co mam powiedzieć temu
przystojnemu (XD) brunetowi?
- Że… Chwila… CO?! – Elisa w
mgnieniu oka zerwała się na równe nogi.
- Żartowałam. Widziałam was
niedawno, więc wiem jak wygląda. – Uśmiechnęła się.
- Małpa. Jadłaś śniadanie?
- Nie. Zrobisz?
- Co chcesz?
- Jajecznicę. – Elisa minęła w
drzwiach ciotkę i poszła zrobić śniadanie. W kuchni nie było Gabino, więc
dziewczyna odetchnęła z ulgą. Zajrzała do lodówki, wzięła jajka, a z szafki
patelnię. Podpaliła kuchenkę (jak to brzmi xD), postawiła patelnię i nalała na
nią oleju. Odczekała chwilę, a za ten czas jej ciotka zeszła na dół.
- I jak?
- Będę dopiero rozbijać jajka. –
Jak powiedziała, tak zrobiła.
__________________________________________
To taki "mały" wstęp (5 stron to mały) xD Masz co czytać~
Znajdziesz to również w zakłdace "Zamówienia" xD
AAAA! *piszczy* ŚWIETNIE XD *klaszcze* Napiszę ci coś na gg XD
OdpowiedzUsuń