Wy mi piszecie o czym chcecie (fabuła mile widziana), bohaterów (wygląd, wiek itd.) i wszystko inne xD Mogę czasem trochę przerobić fabułę na inną (wiem, że powinnam się trzymać tego co mi powiecie, ale...). Pragnę zauważyć, że tylko TROCHĘ - czyli np. mogę zmienić charakter bohaterów wiek, czy coś :3 Ogólny zarys fabuły pozostanie bez zmian xD
Zapraszam do zamawiania ^^
Dla Izy~
Chcę wam opowiedzieć historię 19-letniej, Elisy. Młodej dziewczyny, która zamieszkała ze swoją ciotką – Carminą. Dziewczyna bardzo są lubiła i cieszyła się na wieść o przeprowadzce, pomimo, że tego nie okazywała.
Elisa zaczęła się pakować, dzień przed wyjazdem, ponieważ tak kazała jej matka (niepracująca zresztą). Ojciec dziewczyny pracował całymi dniami, więc często nie było go w domu.
- Elisa! Spakowana? – Spytała matka Elisy.
- Jeszcze nie! W 5 sekund się nie spakuję!
- Spokojnie, tylko pytam.
- Inna odpowiedź byłaby, gdybyś zapytała po GODZINIE, a nie 5 MINUTACH! – Naburmuszyła się Elisa, na swoją niecierpliwą mamę. Wzięła do ręki kartkę, na której miała rzeczy do spakowania i sprawdziła, czego jej brakuje.
Podeszła do szafy, wzięła bluzki, bluzy – na zimę – spodnie, skarpetki, bieliznę itd. Położyła to wszystko na łóżku i zaczęła składać, pakując od razu do walizki. Wszystko zajęło jej ponad godzinę. Kiedy skończyła poszła jeszcze do łazienki uczesać ponownie włosy, które zrobiły się pełne kołtunów po całym bieganiem w tę i z powrotem po pokoju, oraz zobaczyć czy nie zapomniała czegoś.
Gotowa do drogi, wzięła walizkę i zeszła na dół. Położyła walizkę przy schodach i skierowała się do biało-czarnej kuchni. Stała tam już matka dziewczyny, szatynka o niebieskich oczach i szczupłej sylwetce. Była piękną kobietą.
- Nigdy nie lubiłam tych kolorów… Takie przygaszające. – Stwierdziła dziewczyna.
- Tak? – Uśmiechnęła się kobieta. – Zabawne, że to mówisz… Szczególnie, że ty je wybierałaś.
- Serio? – Elisa rozszerzyła oczy na znak, że jest zdziwiona.
- Tak. – Powiedziała kobieta, bliska śmiechu.
- Nie śmiej się, myślisz, że pamiętam?
- Właśnie widzę, że nie.
- Małpa.
- Też cię kocham. – Uśmiechnęła się ponownie kobieta i wyjęła szklankę. – Chcesz soku?
- Nie, dziękuję. Zaraz jadę.
- No tak. – Matka Elisy, nalała sobie soku do szklanki i nie wziąwszy nawet łyka, zabrzmiał dzwonek do drzwi. Dziewczyna pierwsza zareagowała dając tym samym rodzicielce się napić.
Podeszła do drzwi, zaraz je otwierając. Jej oczom ukazała się piękna kobieta, po 30-stce. Miała ona brązowe oczy, pełne usta oraz blond włosy. Była również szczupła. Ubrana w wyzywające ciuchy oraz przeciwsłoneczne okulary, popatrzyła na Elisę.
- Witaj, ciociu Carmino.
- Witaj, Eliso. Gdzie twoja matka? – Dziewczyna uśmiechnęła się i odpowiedziała:
- W kuchni. – Odsunęła się, żeby przepuścić kobietę. – Flądro. – Wyszeptała tak, aby ciotka jej nie usłyszała. Poszła za nią, do kuchni.
Ciotka Elisy nie przepadała za jej matką, jednak z grzeczności przywitała się z nią i pomówiła przez chwilę. Za ten czas Elisa zdążyła wziąć ze sobą komórkę, słuchawki oraz walizkę
- Możemy już iść? – Spytała Elisa, stojąc w drzwiach.
- Im prędzej tym lepiej. – Uśmiechnęła się sztucznie kobieta.
- Weź zdejmij ten sztuczny uśmiech, bo ci za grosz nie pasuje… - Wymamrotała dziewczyna. Obie pożegnały się i wyszły z domu kierując się do samochodu. Kobieta otworzyła bagażnik i resztę zostawiła bratanicy. Ta zaś włożyła walizkę do środka i założyła słuchawki. Po czym usiadła z tyłu, zapięła się i wpatrzyła w okno.
Elisa wpatrzona w okno, patrzyła jak wraz z ciotką mijają to kolejne domy, drzewa oraz inne samochody. Nie była szczęśliwa z tej przeprowadzki, ale musiała się poświęcić.
Po kilku godzinach jazdy, auto zatrzymało się pod dość dużym, fioletowym domem. Dziewczyna wyjęła słuchawki z uszu i wysiadła z samochodu. Popatrzyła na dom i skierowała się w stronę bagażnika, żeby wyciągnąć walizkę.
- Bogata jesteś.
- Jak się pracuje, to się ma.
-Mam 19 lat, jeszcze mam czas. – Elisa uśmiechnęła się, wyciągnęła walizkę i zamknęła bagażnik.
- Tak, tak, a za nim się obejrzysz to będziesz w moim wieku. Wchodzisz czy zostajesz? – Kobieta również się uśmiechnęła.
- Wracam do domu. – Zaśmiała się Elisa.
- Zadzwoń jak dojdziesz.
- Bardzo zabawne. Gdzie mój pokój?
- Na górze. Piąte drzwi na lewo, a czwarte to twoja łazienka.
- Dziękuję. – Kiwnęła głową i poszła na górę wraz z walizką.
Dziewczyna weszła na górę. Policzyła drzwi od początku i weszła do pokoju. Po otworzeniu drzwi ukazał się jej żółto-czarny pokój. Pod oknem stało wielkie łóżko z miękkim materacem, a naprzeciwko stało średnie łóżko z całym wyposażeniem. Na prawo od drzwi stała szafa, która wkrótce miała się zapełnić ciuchami Elisy. Zaś na lewo były drzwi do łazienki.
- Wow… - Wymamrotała dziewczyna. Postawiła walizkę niedaleko szafy, zamknęła drzwi i udała się do łazienki.
Otworzyła drzwi i zobaczyła dużą łazienkę w kolorach czarno-białych z wanną, prysznicem oraz toaletą. Zaraz po obejrzeniu łazienki, zamknęła drzwi, wzięła walizkę i położyła ją na łóżko. Otworzyła i zaczęła się wypakowywać. Wzięła rzeczy oraz odsunęła drzwi szafy. Powkładała wszystko do środka wraz z walizką.
- Przydałoby się kupić kilka rzeczy… - Stwierdziła, po czym udała się na dół, by coś zjeść.
W drodze na dół napotkała ciotkę wracającą do siebie. Nie odezwały się do siebie ani słowem, tylko minęły z uśmiechem. Dziewczyna zeszła do kuchni i zajrzała do lodówki. Było tam wszystko od najróżniejszych serów przez jajka, a kończąc na mleku.
- Ona serio tyle je…? – Spytała się w duchu Elisa. Wzięła ser, szynkę oraz mleko. Zajrzała do szafki w poszukiwaniu kakao. Znalazła. Wyjęła kubek, łyżeczkę, nasypała kakao i zalała mlekiem. Wzięła również dwie kromki chleba, posmarowała masłem oraz nałożyła ser i szynkę. Położyła to na talerz i wzięła do pokoju.
Resztę dnia spędziła w swoim pokoju.
***
Następnego dnia Elisa obudziła się o 8.30. i postanowiła pozwiedzać okolicę. Wzięła ubrania i poszła się odświeżyć.
Po 15 minutach była już gotowa. Ubrała czarną bluzkę, szarą bluzę, dżinsy oraz trampki. Zeszła na dół i zrobiła sobie szybko śniadanie - to samo, co zjadła poprzedniego dnia na kolację – i równie, szybko je zjadła.
- Wychodzę!
- A gdzie?
- Pozwiedzać okolicę.
- Wróć przed zmrokiem. – Powiedziała kobieta, ale Elisa nic nie odpowiedziała tylko kiwnęła głową i wyszła, czym prędzej z domu. Skierowała się w pierwsze lepsze miejsce – park. Po kilku minutach marszu, dotarła do parku i weszła. Była akurat jesień, więc drzewa powoli zrzucały już kolorowe liście.
Elisa szła spokojnie, oglądając spadające liście. Aż nagle…
*BUM*
- Uważaj jak chodzisz! – Warknęła.
- I vice versa… - Chłopak również warknął, podniósł się z ziemi i otrzepał. Elisa zrobiła to samo. – Nowa?
- Hm? A tak, tak…
- Coś tak czułem, pierwszy raz cię widzę.
- Jakoś ci nie wierzę, że znasz całe miasto…
- Całego to nie, ale tę okolicę, owszem.
- Czyli znasz moją ciotkę. Elisa. – Wyjęła dłoń w stronę chłopaka.
- Damian. – Uścisnął dłoń dziewczyny.
- Przyjemność po twojej stronie.
- Nie musisz być aż tak wrogo nastawiona…
- Kto powiedział, że jestem wrogo nastawiona? – Dopiero teraz Elisa przyjrzała się uważniej chłopakowi. Brunet (tak ludzie z czarnymi włosami to BRUNECI I BRUNETKI =.=) o czarnych oczach.
- Ja. – Uśmiechnął się.
- Cha, cha. Bardzo zabawne.
- A żebyś wiedziała. – Wyszczerzył się. A Elisa zarechotała. Potem zaczęli rozmawiać o wszystkim i o niczym, a w międzyczasie Damian oprowadził Elisę po okolicy. Stanęli pod domem ciotki Elisy.
- Tu mieszkasz?
- No tak… U ciotki.
- Rozumiem. – Uśmiechnął się.
- Chcesz wejść?
- Nie, dzięki. Ja muszę już wracać, pa!
- Pa! – Pożegnali się i oboje poszli w swoje strony. Elisa wkroczyła do domu cała we skowronkach. Jej ciotka nie zwróciła na to specjalnej uwagi. Dziewczyna poszła do swojego pokoju i położyła się na łóżko.
- Kto by pomyślał, że spotkam tu tak fajną osobę… - Uśmiechnęła się do siebie Elisa, wstała i poszła się umyć. A następnie spać.
***
Minął już tydzień, odkąd Elisa zna się z Damianem. Jak zwykle dziewczyna wracała ze spotkania z chłopakiem, ale w salonie spotkała chłopaka w swoim wieku.
- A ty, kto? – Spytała.
- Gabino.
- Elisa… Co ty tu robisz?!
- Mieszkam.
- Słucham? – Wtedy weszła ciotka Elisy. – Kto to jest?
- Syn mojego szefa.
- Dobra. A co on TUTAJ robi?
- Szef kazał mi się nim zając przez jakiś czas.
- Ile masz lat? – Spytała Elisa.
- 19.
- On jest w moim wieku i nie może zostać SAM w domu?! – Oburzyła się dziewczyna.
- Szef się boi, że mu chałupę spali… Poza tym, bądź miła dla naszego gościa! – Uśmiechnęła się kobieta i wzięła kanapki, dla Gabino.
- Nie. – Dziewczyna zmarszczyła brwi i poszła do siebie na górę.
„Nie wierzę, że ciotka na to pozwoliła… Ciotka, którą ja znam, nigdy by się nie zgodziła na coś takiego… Nie zważając na to, że by straciła pracę…” – Marudziła Elisa w duchu. Dobry humor, który towarzyszył jej przez ostatni tydzień nagle prysł. Po czym usnęła.
***
Następnego ranka nie miała najmniejszej ochoty wstawać. Najchętniej zostałaby w łóżku… Wszystko byle by nie oglądać tego chłopaka. Jak na złość, ciotka Elisy nie miała zamiaru pozwolić na to, żeby dziewczyna leżała cały dzień w łóżku.
- Elisa! Wychodzisz dzisiaj z łóżka, czy nie?
- Nie.
- To, co mam powiedzieć temu przystojnemu (XD) brunetowi?
- Że… Chwila… CO?! – Elisa w mgnieniu oka zerwała się na równe nogi.
- Żartowałam. Widziałam was niedawno, więc wiem jak wygląda. – Uśmiechnęła się.
- Małpa. Jadłaś śniadanie?
- Nie. Zrobisz?
- Co chcesz?
- Jajecznicę. – Elisa minęła w drzwiach ciotkę i poszła zrobić śniadanie. W kuchni nie było Gabino, więc dziewczyna odetchnęła z ulgą. Zajrzała do lodówki, wzięła jajka, a z szafki patelnię. Podpaliła kuchenkę (jak to brzmi xD), postawiła patelnię i nalała na nią oleju. Odczekała chwilę, a za ten czas jej ciotka zeszła na dół.
- I jak?
- Będę dopiero rozbijać jajka. – Jak powiedziała, tak zrobiła.
Po krótkiej chwili śniadanie było
gotowe. W tym czasie zszedł również Gabino. Elisa nie była zachwycona tym
faktem.
- Masz szczęście, że zrobiłam
więcej niż zwykle. – Powiedziała, gdy ujrzała chłopaka.
- Zrobiłaś dla mnie śniadanie?
Szkoda, że mi do łóżka nie przyniosłaś. – Powiedział flirtującym tonem.
- Stul pysk. – Dziewczyna nałożyła
jajecznicę na trzy talerze i zaczęła jeść. Po krótkiej chwili dołączył do niej
Gabino, a później również i ciotka Elisy.
- Elisa, wychodzisz gdzieś dziś z
swoim chłopakiem? – Dziewczyna zakrztusiła się na słowa ciotki. Popatrzyła na
nią jak na wariatkę, po czym wróciła do normalnego wyrazu twarzy.
- To mój kolega...
- Kolega, hm? Opowiesz mi kiedyś
jak zaczęliście się spotykać?
- Ciociu! – Warknęła Elisa.
Gabino nie zauważony odłożył talerz do zlewu i poszedł do swojego pokoju,
podczas gdy Elisa i Carmina się kłóciły. Trwało to kilka minut zanim obie się
uspokoiły.
- Przedstaw mi go, jak zaczniecie
chodzić. – Powiedziała Carmina.
- Teraz zrozumiałaś?
- Może tak, może nie. – Po tym
dziewczyna skrzywiła się. – A właśnie! Niedługo wychodzę do pracy, więc
wychodzisz dziś czy nie?
- Nie. Dzisiaj zostaję w domu.
- To dobrze. Zrobisz obiad.
- Yhym. Za ile idziesz?
- Powinnam być już gotowa.
- Chcesz stracić robotę?
- Nie stracę, póki mam pod opieką
syna mojego szefa!
- Teraz już wiem, czemu go
przygarnęłaś…
- Plus to, że mnie szef na
KOLANACH o to błagał. – Uśmiechnęła się triumfalnie kobieta.
- To się ustawiłaś. –
Uśmiechnęłam się szeroko. Carmina w końcu poszła się przyszykować, by wyjść, a
Elisa poszła do siebie. Najpierw jednak wstąpiła do najbliższej łazienki.
- Idę, zróbcie sobie obiad i nie
spalcie domu! – Usłyszała Elisa, po dłuższej chwili. Wyszła z łazienki i skierowała
się do swojego pokoju.
„Dziwne… Drzwi są uchylone” –
Pomyślała dziewczyna, gdy zobaczyła drzwi od swojego pokoju. Spokojnie podeszła
do drzwi i zaczęła je powoli otwierać.
- Gabino! To ty? – Spytała dziewczyna,
powoli wchodząc do pokoju. Rozejrzała się – nikogo nie było, gdy nagle…
***
Następnego ranka dziewczyna
obudziła się jak zwykle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz