sobota, 13 grudnia 2014

Rozdział II

          Przez większą część przerwy nie zwracałam uwagi na nowego i jego lud. To znaczy przez jakieś dziesięć minut, na piętnaście przerwy. Niestety, ludzie się rozeszli do swoich znajomych z innych klas, a on usiadł koło mnie. Znów mnie szturchał.
- Czego? – Spytałam podnosząc głowę i patrząc na niego wkurzonym wzrokiem.
- Czemu nie odpowiedziałaś, kiedy pytałem cię o imię? – Przechylił lekko głowę w bok i się uśmiechnął.



- Moje imię nie jest ci do niczego potrzebne. Poza tym, ten, który ci zdradził, to, co chciałeś wiedzieć powiedział, że lepiej żebyś się ze mną nie zadawał. Radzę go posłuchać.
- Nie wyglądasz na kogoś, od kogo trzeba trzymać się z dala. – Jego uśmiech widocznie zmalał, jednak kąciki jego ust, dalej były uniesione.
- Znasz moje imię, nie historię. A pozory mylą. – Po moich słowach zabrzmiał dzwonek, a ja powtórzyłam czynność sprzed godziny. Od razu cała klasa była pod salą i wszyscy widząc, że nowy siedział koło mnie od razu wygłaszali mu kazania. Nikt nie powiedział, dlaczego lepiej trzymać się ode mnie z dala.
Teraz miałam biologię. Właściwie to wspomniałam, że poza moim wychowawcą i jeszcze jedną nauczycielką, to wszyscy się mnie boją? Chociaż w sumie nie wiem, czy przypadkiem teraz nienawiść ze strachem nie zmieszała się temu staruchowi.
- Kai, usiądź ze mną! – Usłyszałam za sobą Elise. Moją starą „przyjaciółkę”, która wykorzystywała mnie najbardziej wraz z Ameli.
- A nie siedzisz przypadkiem z Ameli? – Szybko się połapał, kto, z kim siedzi. Chociaż z nimi nikt by nie miał problemu.
- Ona usiądzie z kimś innym. – Usłyszałam uradowanie w jej głosie.
- A może to ty usiądziesz z kimś innym, a ja będę siedziała z Kai’em? – Amelia wyraźnie się zirytowała.
Usiadłam w swojej ławce, rozpakowałam się i czekałam aż wszyscy usadowią swoje zadki na tych twardych krzesłach i łaskawie wyjmą książki. Patrzyłam na panią, klasę i oczywiście Ameli, Elise i nowego. Obie chciały, aby chłopak z którąś z nich usiadł, ale żadna nie chciała siedzieć ze mną. I dobrze. W sumie nie powinno mnie to obchodzić, ale dopóki lekcja się nie zacznie i tak nie mam nic do roboty.
- On będzie siedział ze mną! – Krzyknęła wreszcie Elise.
- A nie! Bo ze mną! Prawda, Kai? – Popatrzyła się na skrępowanego chłopaka.
- Ech. Tak naprawdę żadną z was. Nie lubię dziewczyn, które kłócą się o taką głupotę. – Po jego słowach, w klasie od razu był o słychać „Usiądź ze mną, skoro z nimi nie chcesz!”, „Nie, ze mną!” itp. Jednak, on nie usiadł koło nikogo, kto tego chciał. Usiadł obok mnie. Wszyscy się mocno zdziwili. Poza mną.
- Twoja ciekawość, kiedyś cię zgubi. – Powiedziałam, patrząc w zeszyt.
- Kiedyś, ale nie dzisiaj. – Uśmiechnął się szeroko. Co chciał tym osiągnąć? Moją przychylność? A może myślał, że jestem kolejną łatwą laską, która tylko udaje taką niedostępną? Nie wiedziałam, ale nie chciałam się dręczyć tymi pytaniami, więc szybko o nich zapomniałam.
Przez incydent, z kim ma siedzieć nowy, minęła większość lekcji. Przez co zostało nam piętnaście minut lekcji, które szybko zleciały. Kiedy zabrzmiał dzwonek, wszyscy się spakowali i zaczęli wychodzić z sali.
- Jeśli znów ze mną usiądziesz, nie będziesz miał życia w tej szkole. – Powiedziałam, korzystając z hałasu, który zrobiła klasa. Dość głośno by on usłyszał, dość cicho, by nikt z klasy nie wiedział, co powiedziałam.
Wyszłam szybko z sali, idąc pod następną. Co godzinę powtarzałam tą samą czynność, pojawienie się kogoś nowego, nie wprowadzi nic ciekawego do mojego rutynowego życia; nikt nie zmieni tej rutyny.
*** 3 klasa gimnazjum ***
Znów wstałam rano, poszłam się ubrać, zjadłam śniadanie i wyszłam do szkoły. Weszłam. Znów te uśmiechy, które wyrażają „Lena, mam do ciebie prośbę”. Mam dość, codziennego oglądania tego.
- Lena! Mam do ciebie maleńką prośbę! – Usłyszałam głos Elise. Jej prośby nigdy nie były „małe” zawsze prosiła, o coś, czego sama bała się, albo po prostu nie chciała zrobić, bo złamie sobie paznokieć, albo coś stanie się z jej makijażem.
- Hm? – Wydusiłam z siebie sztuczny uśmiech, którzy wszyscy uznawali za prawdziwy. Lecz ja dawno nie uśmiechałam się szczerze. Kiedy zatraciłam w sobie tą zdolność? Nie wiedziałam.
- Posłuchaj, musisz umówić mnie z pewnym chłopakiem. Wiesz, z tym mięśniakiem, który się ciebie uczepił. - Uśmiechnęła się.
- Słucham? Pojebało cię?
- Nie. Wiem, że dasz radę! No już, idź! Jest pod salą chemiczną. – Stanęła za mną i rękami odepchnęła mnie w stronę schodów, żebym poszła. Zrezygnowana poszłam tam. Wykrzywiłam twarz w najlepszy sztuczny uśmiech, na który było mnie stać. Podeszłam do chłopaka.
- Cześć, możemy chwilę pogadać? – Uśmiechnęłam się uroczo. Wiedziałam, że to podziała, ponieważ chłopak wyraźnie się we mnie zabujał.
- Jasne! – Powiedział wstając i uśmiechając się.
- Chodź. – Poszłam w stronę miejsca, gdzie zwykle ludzie chcieli porozmawiać w cztery oczy. – Słuchaj. Moja przyjaciółka, Elise chciała się z tobą umówić.
- A myślałem, że ty. – Uśmiechnął się, co najmniej, jak jakiś pedofil.
*** Koniec wspomnień, gdyż zadzwonił dzwonek***

Znów schowałam słuchawki i wstałam. Po pięciu minutach przyszła pani, ale mojej klasy wciąż nie było. Rozeszli się i nie wrócili. Wagary?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz